„Jej brat, Łazarz, chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: PANIE, OTO CHORUJE TEN, KTÓREGO TY KOCHASZ. (…) A Jezus miłował Martę i jej siostrę,
i Łazarza.”

Wokół nas pełno informacji o chorobach… choruje ktoś z naszych bliskich, dalekich… może brat, siostra, mama, tato… może my sami zmagamy się z bólem, z odchodzeniem. I jak się wtedy modlimy? Jaką wiadomość posyłamy Jezusowi? Czy jest to dzisiejsze zdanie sióstr z Betanii tak drogich Jezusowi? Tak pełne zaufania, że nie potrzeba wielu słów. A my? Czy potrafimy się tak modlić… Panie Ty wszystko wiesz, choruje ten którego Ty kochasz… moja mama, mój tata, mój przyjaciel. Ewangelia dziś chce nam podpowiedzieć że Bogu to wystarczy, że nie musisz układać modlitw długości litanii aby Mu wytłumaczyć konieczność uzdrowienia twoich bliskich. On wie. Potrzebuje tylko twojego zaufania, że to co zrobi będzie dobre. A co robi względem rodzeństwa z Betanii? 

„Jezus usłyszawszy to rzekł: CHOROBA TA NIE ZMIERZA KU ŚMIERCI, ALE KU CHWALE BOŻEJ, ABY DZIĘKI NIEJ SYN BOŻY ZOSTAŁ OTOCZONY CHWAŁA. (…) pozostał przez dwa dni tam gdzie przebywał. „

Jezus pozwala umrzeć Łazarzowi. I w przypadku chorób naszych bliskich mogą w nas rodzic się pytania… jak to, ta choroba nie zmierza do śmierci? Coraz gorsze wyniki…Brak poprawy… Gorsze samopoczucie… Czy to wszystko Jezu nie zmierza do śmierci?! Dlaczego wprowadzasz w kryzys śmierci Łazarza i jego siostry? Dlaczego wprowadzasz w to doświadczenie tak wielu z nas? Przecież mogłeś zdążyć na czas. Odpowiedz jest ta sama jak 2000 lat temu… „ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą!” Bo przecież w nas tez są te słowa Marty: „Panie gdybyś tu był…” Tyle że Jezus nas z tym żalem nie zostawia. On jest jak doświadczony pedagog, także w naszym i innych cierpieniu, wie co robi. On nam chce w tym dzisiejszym słowie powiedzieć… Wiem co robię! Zaufaj mi! Już za chwile zmartwychwstanie! Za chwile ostatnie słowo nie będzie należało do śmierci. Coś co cuchnie już czwarty dzień leżąc w grobie powstanie ku nadziei nowego życia! Jezu, przymnóż nam wiary! 

„Gdy wiec Jezus zobaczył ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił (…) ZAPŁAKAŁ. 

I może dziś płaczesz, bo nie umiesz tak wierzyć… a może płaczesz dziś nad grobem… a może z tęsknoty za kimś szalenie dla ciebie bliskim a utraconym. Dziś Jezus staje obok płaczących
i sam płacze, współodczuwa z tymi, którzy się źle mają. Jak bliski jest nasz Bóg! Bliski naszym biedom, łzom… płaczący Bóg - czy to nas nie ośmiela, aby się do niego zbliżyć? Aby jeszcze w tym Wielkim Poście podejść bliżej. 

„Zawołał donośnym głosem: ŁAZARZU, WYJDŹ NA ZEWNĄTRZ!” 

 

Tu nie potrzeba wiele słów. Może dziś warto usiąść z tym słowem Ewangelii i usłyszeć swoje imię… usłysz jak On ci mówi po imieniu… wyjdź z grobu swoich grzechów, lęków, ograniczeń. Jezus to sprawia.