Panie poślij mnie..beatrycja

Dnia 11 lutego 2019 r., obchodząc XXVII Światowy Dzień Chorego we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, w szczególny sposób będziemy kierowali nasze modlitwy, myśli, uczucia ku pacjentom szpitali, hospicjów, podopiecznym domów opieki, chorym i cierpiącym przebywającym w rodzinnych domach. Aby nie zostali sami ze swoim bólem, chorobą, trudami egzystencji, każdego dnia otacza ich zarówno rodzina jak i ludzie, którzy swoje losy oraz życie zawodowe związali z chorymi, niepełnosprawnymi… Na Oddziale Neurologicznym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie pracuje także pielęgniarka w habicie – siostra Beatrycja, serafitka. Oto jej świadectwo.

Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście a Ja was pokrzepię...
(Mt. 11,28)

Dla mnie osoby chore to też ci " utrudzeni i obciążeni " z Ewangelii, o których mówi Jezus. Są szczególnie naznaczeni i dążą ku Bogu bardziej a nawet owocniej niż ci, co dobrze się mają - łączą się w bólu z cierpiącym Synem Boga.
Pracując wśród chorych, widzę na co dzień trud, zmaganie z bólem, emocjami, poczuciem utraty tego, co było dotychczas stabilne, znane, ustalone, zaplanowane, co dawało poczucie bezpieczeństwa. Gdy przychodzi choroba doświadczam, będąc obok, jak jest wzmacniana więź z Bogiem u tych osób. Widzę nieraz te fazy: zaprzeczenia, izolacji, gniewu, depresji, akceptacji, ale również etapu podejmowania krzyża cierpienia jak Chrystus Pan i na Jego wzór. Padają nieraz słowa: mogę przecież to cierpienie ofiarować za to, co było nie tak… cierpię, by odkupić krzywdy... lub: cierpię, by pomóc swoim... czasem: cierpię za osobę, która wyrządziła mi krzywdę, aby się nawróciła...

Od kilkunastu lat pomagam osobom dotkniętym chorobą, staram się okazywać im zrozumienie, troskę, zapewniać poczucie bezpieczeństwa oraz miłość, którą daje mi Chrystus. Nieraz myślę o tym, jak chorzy, cierpiący łączą się z Nim, w bólu, gdy trwał przy krzyżu, w niezrozumieniu, osądach, obelgach i poniżeniu. Stan doświadczenia swojej bezradności w chorobie ostatecznie umacnia więź z Bogiem, nieraz jedynie On pozostaje, bo bliscy są, ale chorzy „nie chcą przeszkadzać i być ciężarem...” Staram się mobilizować takie osoby, by żyć z chorobą jak z „ przyjacielem" dobrze znanym i akceptowanym. Dzięki akceptacji może to być lepsza część życia: w zrozumieniu nurse clipart heart rhythm 9 faith nurse clipart 630 511 i świadomym przeżywaniu każdej chwili. Dni stają się wartościowe i niepowtarzalne. Każda chwila, zdarzenie jest docenione i widzę wdzięczność za ten darowany przez Boga czas, za nowe życie, w którym najbardziej liczy się Bóg, miłość i obecność drugiego człowieka.

Bliscy trwają przy chorym, dopytują się, jak mogą pomóc, co zrobić, by dodać siły, otuchy, zmniejszyć cierpienie. Przyznają się nieraz do bezradności i z ufnością zawierzają Bogu to, co się dzieje. Oni też wtedy są bliżej Boga i chorego przez obecność i modlitwę. Stają się bardziej wrażliwi i wyczuleni na innych. Takie sytuacje uczą wszystkich, i mnie również, pokory i zawierzenia Najwyższemu. Idąc do pracy ogarniam modlitwą różańcową cały ten czas i wszystkich spotykanych ludzi, czasem stawiam krzyżyk na czołach błogosławiąc, a czasem łączę się wewnętrznym westchnieniem.

Modlimy się o cud uzdrowienia, a to uzdrowienie, moim zdaniem, to droga choroby (cierpienia), która zbliża do Boga, bo umacnia więź z Jezusem cierpiącym z miłości do człowieka.

Będąc wśród chorych widzę, co znaczy, pokora, nadzieja, wiara, miłość i wrażliwość. Uczę się otwartości i służby dla innych. Doceniam to bardzo, bo mogę pomóc i odjąć im odrobinę cierpienia.

s. Beatrycja (serafitka)