d
J 13, 31–35
„Dzieci…” (J 13, 33) Nowotestamentalna greka na określenie dziecka używa dwóch terminów: paîs i téknon. Zasadniczo są to określenia wymiennie, choć pierwsze z nich jest semantycznie szersze, może bowiem oznaczać także „niewolnika” czy „sługę”. Drugi z wymienionych terminów wskazuje natomiast przede wszystkim na relację rodzica do dziecka, stąd w tłumaczeniu przybiera on czasem formę „moje dziecko”.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus nazywa swych uczniów „dziećmi” (teknía). Podobnie zwraca się w Łukaszowej przypowieści ojciec do swojego starszego syna (téknon), co w polskim tłumaczeniu oddane zostało właśnie jako „moje dziecko” (Łk 15, 31). W zasadzie niewiele odnajdziemy w Ewangelii miejsc, w których Jezus zwraca się do uczniów z podobną prostotą, a zarazem czułością. Jesteśmy świadkami ostatniego spotkania Jezusa z uczniami przed czekającą go Męką. Nawet jeśli uczniowie nie są do końca świadomi wagi rozgrywających się wydarzeń, Jezus – zdając sobie sprawę z tego, co właśnie się dzieje i co ma się stać – stara się ich łagodnie przez te wydarzenia przeprowadzić.
„Będziecie Mnie szukać” (J 13, 33). Przed uczniami najgłębsza noc ciemna w dziejach ludzkiego ducha. Chwila, w której Jezus rzeczywiście na krótko opuści ten świat. Wszystkie inne noce ciemne, jakie przeżywać będą ludzie wszystkich czasów, będą oznaczać jedynie pozorną nieobecność Boga, będą jedynie brakiem poczucia Jego obecności. Ale noc ciemna uczniów będzie tak dojmująco i boleśnie prawdziwa…
„Przygoda człowieka z Bogiem – pisze o. Michał Zioło w „Innych sprawach” – ułożona jest na przemian z momentów intensywnej obecności Słowa i poczucia jej braku”. Jezus wie, że jedynie głęboka świadomość i pewność bycia ukochanym przez Boga może uchronić człowieka przed poczuciem zawodu i bezsensu, jaki rodzi się w momentach niedoświadczania Bożej obecności. Św. Teresa z Lisieux, doznając głębokich ciemności wewnętrznych, powtarzała z desperackim uporem: „Jezus jest moją jedyną miłością”. Słowa te wyryła na framudze drzwi swojej celi, na wysokości wzroku…
Gdy zbliża się czas Paschy, czas cierpienia, ciemności i śmierci, Jezus odsłania przed Apostołami swoje serce i mówi: „Umiłowałem was” (J 13, 34). Jednocześnie zachęca On uczniów, więcej nawet – przykazuje im, aby żyli na co dzień tą miłością, której w Nim doświadczają. Próbuje ich wyzwolić z zamknięcia się w sobie, w swoich przeżyciach, cierpieniach i lękach, pragnie uczynić z nich ludzi prawdziwie wolnych i otwartych na miłość – miłość, którą otrzymują i którą mogą ofiarowywać innym. Bo nie ma innej wolności niż miłość…