(Łk 9,51-62)
Jak wygląda moje życie chrześcijańskie?
Trzej rozmówcy Jezusa z dzisiejszej Ewangelii nie mają imion. Może to stanowić dla nas zaproszenie, by te postaci podpisać własnym imieniem tzn. spróbować odnaleźć w nich siebie samego w relacji do Jezusa i wejść w autentyczny, żywy dialog z Panem.
Czego dowiadujemy się z tej perykopy na temat naszego powołania chrześcijańskiego?
«Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz!»
Pierwszy bohater sam występuje z inicjatywą, choć tak naprawdę to Jezus wybiera sobie uczniów. Niewątpliwie jest zafascynowany Jezusem i pełen entuzjazmu, deklaruje bezwarunkową wolę pójścia za Nim.
Do innego rzekł: «Pójdź za Mną!» Ten zaś odpowiedział: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca!»
Do drugiego z rozmówców Jezus kieruje słowo, które oznacza formalne powołanie do grona uczniów. Wezwanie to ma wielką moc. Jednak uprzejma i pełna szacunku odpowiedź człowieka, o którym mowa w perykopie, nie oznacza ani natychmiastowego ani bezwarunkowego przyjęcia wezwania.
Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu!» 62 Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego».
Trzeci kandydat na ucznia chce, jak się wydaje, pogodzić pragnienie naśladowania Jezusa z afektami rodzinnymi. Z jego słów wynika, że chce on „pożegnać się” ze swoimi bliskimi i „opuścić” ich dla Jezusa

Do jakich wniosków dochodzę dziś?
Czy rozumiem, że chrześcijaństwo to nie tyle doktryna czy system wartości, co przede wszystkim osobista więź z Jezusem Mistrzem, za którym się idzie dzień po dniu i którego się poznaje jako Pana i umiłowanego Oblubieńca
Czy zdaję sobie sprawę, że życie chrześcijańskie jest rzeczywistością bardzo dynamiczną, nie mającą nic wspólnego z bezruchem, zastojem, bierną wegetacją. Chrześcijaninem nie można być w sposób pasywny, ani też stać się nim raz na zawsze, np. przez przyjęcie sakramentów wtajemniczenia. Chrześcijanin staje się każdego dnia, rozwijając się nieustannie w poznawaniu i naśladowaniu Jezusa, natomiast stagnacja i brak rozwoju oznacza stopniową śmierć wiary.
Czy zrozumiałem, że nikt nie może powołać siebie samego, a nasze gorące deklaracje wymagają konfrontacji ze słowem Jezusa