W kościele październik kojarzymy chyba przede wszystkim z różańcem. Dla nas serafitek i wszystkich zakonnych wspólnot franciszkańskiej to także miesiąc który rozpoczynamy zawsze od wielkiego święta ku czci tego, który został nazwany Drugim Chrystusem. Pomyślałam sobie, że zarówno z różańcem tak i z Franciszkiem związanych jest wiele fałszywych stereotypów. Być może dlatego że i ta piękna maryjna modlitwa i Biedaczyna są bardzo popularni?

Wiemy już co łączy obie te rzeczywistości. Ale - mimo że święty z Asyżu bardzo często przedstawiany jest z długim sznurem paciorków u boku - czy to możliwe by pierwsi bracia rozmyślali nad Słowem Bożym powtarzając dziesiątki razy "Zdrowaś Maryjo"...?
Odpowiedź "Tak" lub "Nie", byłaby tu oczywiście zbyt prosta :)

Zacznijmy może w takim razie od przyjrzenia się temu czym jest i skąd się wziął różaniec. Teorii jest oczywiście wiele. Jedne mówią o tym, że tradycja tej modlitwy powstała na bazie monastycznego obowiązku odmawiania wszystkich 150 psalmów w ciągu tygodnia, który to obowiązek dla braci niepiśmiennych sprowadzał się do odmawiania 150 "Ojcze nasz". Istnieją przypuszczenia jakoby forma różańca jako przedmiotu, została podpatrzona podczas krucjat u najeźdźców z Bliskiego Wschodu (swoją drogą, czy to nie ciekawe - nauczyć się modlitwy od wroga...?). Wśród współczesnych Franciszkowi begardów istniał zwyczaj odmawiania za zmarłych tzw. wianków (było ich 3 każdy po 49 "Zdrowaś"), nazywanych inaczej Psałterzem Błogosławionej Maryi Dziewicy. Ostateczne ustalenie zasadniczej formy różańca przypisuje się natomiast św. Dominikowi, z którym przecież Biedaczyna współtworzył Kościół ich czasów. Ponadto większość z nas już z własnej pamięci potrafi wydobyć ten fakt, że św. Jan Paweł II dodał do różańca 5 tajemnic światła, roszerzając formułę, której Kościół używał od blisko 800 lat! Zarówno cała historia jak i ten ostatni jej akcent zainicjowany przez Papieża Polaka pokazuje, że różaniec bynajmniej nie jest modlitwą sztywną i "ciasną" - wręcz przeciwnie! Dla tych, którzy potrafią poprzez serdeczne powtarzanie Pozdrowienia Anielskiego, pozwolić Maryi porwać się w podróż po życiu Jej i Jej Boskiego Syna, staje się nieograniczoną przestrzenią poznawania Boga i przebywania z Nim!

Czy zatem możliwym jest, by św. Franciszek ukochał tę modlitwę tak jak wielu świętych naszych czasów?
Powiem szczerze, że był taki czas, kiedy widząc przy figurze Biedaczyny różaniec, śmiałam się, że przecież on na pewno różańca nie odmawiał. Jednak dziś myślę, że nawet jeśli nie znał on tej modlitwy w tej formie, w jakiej my dzisiaj (co, myslę, jest dość prawdopodobne), to czy nie jest tak że w historii różańca zbiegają się wszystkie sprawy, które dla Franciszka były najważniejsze? Zaczynając od biblijnego źródła, poprzez uproszczenie dla nieumiejących czytać, aż do modlitewnej intencji modlitwy za zmarłych. Być może pierwszy różaniec (czy raczej jego pierwowzór) Brat Franciszek otrzymał w 1219r od Sułtana al-Kamila, a ostateczne instrukcje korzystania z niego dawał mu jego współbrat w świętości: Dominik Guzman? A przede wszystkim jestem pewna, że Maryja nie pozwoliłaby temu, który był jakby bliźniakiem jej Syna, trwać tu na ziemi bez tego potężnego, radosnego oręża jakim jest różaniec!

.s.Łu