Ewangelia wzywa nas dzisiaj do odnalezienia siebie w konkretnym momencie historii. „W piętnastym roku…”
- mojego życia zakonnego,
- w piętnastym roku od podjęcia jakiejś decyzji,
- w piętnastym roku mojego małżeństwa,
- w piętnastym roku od nawrócenia… itd.
- w bardzo zwykłym piętnastym roku.
Gdy wszystko wydaje się poukładane, gdy jest w jak najlepszej harmonii i gdy wydaje się, że już nic mnie nie zaskoczy „… przemówił Bóg na pustyni… ”. Jaki jest Boży głos? Cichy? Delikatny? Czy go słyszę? Może w moim sercu jest tak wielki harmider, że aby usłyszeć głos Boga muszę znaleźć ciszę. To nie On potrzebuje dobrego miejsca, aby mówić, ale ja, by Go usłyszeć. A może moje serce wyschło już tak bardzo, że wydaję się być tak puste jak pustynia. Na pustyni nie ma życia, jednak Boży głos jest jego zwiastunem. Słowo staje się ciałem. Wiatr niesie słowa muzyki, Bożej melodii. Czy słyszę ten rytm? Czy on coś we mnie zmienia?
„Głos, który woła na pustyni…” – już trudno rozróżnić do kogo on należy. Głos Jana zespolił się z Bożym wołaniem. Bóg woła, Jan nadaje brzmienie. Jan stal się instrumentem, na którym gra Bóg. Maryja słyszy Boże wołanie, przyjmuje Słowo, które przybiera kształt Ciała. Oto Słowo się STAJE!
Słowo Boże na II Niedzielę Adwentu- s. Norberta Jamróż
- Szczegóły
- s. Augustiana
- 633