„Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne i tam się modlił”…
W dzisiejszej Ewangelii widzimy Jezusa, który nieustannie jest w drodze. Cały wieczór pracuje, uzdrawia, leczy, naucza. Nad ranem natomiast opuszcza dom, odchodzi na miejsce pustynne, by być bliżej Ojca. Modli się, aby potem ruszyć w drogę. By niestrudzenie szukać chorych, strapionych, zagubionych, powalonych na ziemię. Jezus nie jest jednak ograniczony przestrzenią ani miejscem. Zauważamy, że nieobecność Mistrza niepokoi Piotra. Wybiega z towarzyszami, aby Go odszukać i czyni Jezusowi swoisty wyrzut „ Wszyscy Cię szukają”. Piotr jeszcze wiele rzeczy nie rozumie. Musi się nauczyć, że modlitwa Jezusa jest szczytowym momentem, kulminacyjną chwilą Jego bycia z Ojcem i dla Ojca, a także dla ludzi. Jezus prowadzi ludzi do Ojca nie tylko poprzez działanie, ale także poprzez modlitwę.
Warto zatrzymać się nad słowem „miejsce pustynne” czym jest dla mnie pustynia, miejsce odludne, miejsce samotności, ciszy? Czy jest dla mnie miejscem głębszego spotkania Boga i konfrontacji z samym sobą, własnymi pragnieniami, tęsknotami, jak również z własnym buntem, które skrywam głęboko w sercu? A Saint- Exupery pisał: „ Przestrzenią ducha, gdzie może On rozwinąć swe skrzydła, jest cisza”. W istocie tak jest, gdyż do głębokiej wiary i relacji z Bogiem, do prawd najgłębszych dochodzi się przez milczenie i ciszę, które nieraz rzucają człowieka na kolana. Pustynia - o ile nie jest ucieczką od problemów – stanowi „miejsce” intensywnego dojrzewania. Zauważmy w jaki sposób Jezus uzdrawia teściową Szymona - podchodzi, dotyka, ujmuje za rękę. To milczący, delikatny, ale jakże znamienny gest Jezusa.
Pozwólmy i my dzisiaj dotknąć się Jezusowi, nie opierajmy się Jego czułej miłości.
NASZE1
mbb2 Small