TAJEMNICA
Gdy myślę o moim powołaniu to do głowy przychodzi mi jedno słowo: TAJEMNICA. Tak, to wielka tajemnica, którą odkrywałam kilka lat i każdego dnia odkrywam na nowo.
Na pewno nie był to dla mnie grom z jasnego nieba ale raczej kropla, która drąży skałę… powoli, nie śpiesząc się. Tak właśnie było u mnie.. pierwsza myśl o życiu zakonnym pojawiła się u mnie w klasie maturalnej gdy zastanawiałam się co dalej, czy iść na studia, na jaki kierunek.. a tu takie myśli.. nie wiedziałam co się dzieje i skąd się wzięły... bardzo szybko to wyparłam, nie wyobrażałam sobie siebie w zakonie, nawet nie lubiłam sióstr, zawsze trzymałam się od nich z daleka, zresztą chciałam mieć kiedyś w przyszłości męża i dzieci.
Poszłam więc na studia, wybrałam filologię germańską, wyprowadziłam się do większego miasta, zaczęłam też pracować, miałam mnóstwo znajomych, z którymi spędzałam dużo czasu. Mogłoby się wydawać, że mam wszystko czego potrzebuję, wszystko to czego tak bardzo chciałam ale gdzieś w środku czułam taką pustkę, której do tej pory nie potrafię opisać… Ciągło mnie gdzieś, ale wtedy nie wiedziałam jeszcze gdzie…
Zaczęłam więcej się modlić i pytać Pana Boga o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego tak się czuję… a On powoli pokazywał mi do czego tak bardzo tęskni moje serce… do niczego nie zmuszał, ale powoli pokazywał, podprowadzał… to właśnie w tym okresie Pan Bóg pozwolił mi poznać Siostry Serafitki. Moja droga do nich była długa, ale myślę, że było mi to potrzebne żeby podjąć świadomą decyzję. Od 1 września 2014 roku jestem w Zgromadzeniu Córek Matki Bożej Bolesnej czyli Serafitek i nieustannie dziękuję Panu Bogu za te wielkie rzeczy, które uczynił w moim życiu. A moją TAJEMNCĘ odkrywam każdego dnia na nowo bo to nie jest tak, że kiedyś wybrałam i koniec, ale wyboru dokonuje się każdego dnia od nowa. A Pan Bóg nieustanie drąży w moim sercu kroplą swojej Miłości ;)
Zaczęłam więcej się modlić i pytać Pana Boga o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego tak się czuję… a On powoli pokazywał mi do czego tak bardzo tęskni moje serce… do niczego nie zmuszał, ale powoli pokazywał, podprowadzał… to właśnie w tym okresie Pan Bóg pozwolił mi poznać Siostry Serafitki. Moja droga do nich była długa, ale myślę, że było mi to potrzebne żeby podjąć świadomą decyzję. Od 1 września 2014 roku jestem w Zgromadzeniu Córek Matki Bożej Bolesnej czyli Serafitek i nieustannie dziękuję Panu Bogu za te wielkie rzeczy, które uczynił w moim życiu. A moją TAJEMNCĘ odkrywam każdego dnia na nowo bo to nie jest tak, że kiedyś wybrałam i koniec, ale wyboru dokonuje się każdego dnia od nowa. A Pan Bóg nieustanie drąży w moim sercu kroplą swojej Miłości ;)
S. Chiara Kraśnianin