
Czas na świadectwo – s. Bogumiła
Pan Bóg ma swoje plany i nie wybiera zdolnych, ale uzdalnia powołanych. Tak było ze mną. W szkole nie byłam zbyt zdolną ani pilną uczennicą, ale przechodziłam z klasy do klasy i tak skończyłam szkołę najpierw podstawową a później zasadniczą szkołę zawodową o kierunku Introligator. Gdy miałam 15 lat zmarła moja mama, pięć lat i później tato i zostałam w domu z moim starszym bratem. Pracowałam, zajmowałam się domem jak umiałam. Zaczęłam myśleć o wyborze drogi życiowej małżeństwo, rodzina? Rozglądałam się za chłopakami spotykałam się z nimi, ale Bóg chciał inaczej. Chciał abym dołączyła do tych które będą świadczyć o Jego miłości w dzisiejszym świecie.
W maju 1988 roku, a był to Rok Maryjny, po raz pierwszy poznałam Siostry Serafitki i w dniu w którym je poznałam zdecydowałam że będę jedną z nich. Myślę że to był ten moment mojego „Pójdź za Mną.” Było to w Legnickim Polu gdzie pojechałam z koleżankami na zaproszenie jednej z naszych sióstr – siostry Benwenuty, którą moja koleżanka poznała na dworcu kolejowym we Wrocławiu. Siostry w Legnickim Polu przyjęły nas bardzo życzliwie, ugościły nas, poczęstowały obiadem i na pożegnanie poszłyśmy do kaplicy na krótka modlitwę. Był tam obraz Matki Bożej Bolesnej. Miałam wrażenie że Maryja z tego obrazu wskazuje palcem na mnie. W tym momencie wiedziałam że to jest moje miejsce, że to jest moje tu i teraz albo nigdy. Nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Była niedziela. Po przyjeździe do domu w poniedziałek rano złożyłam wypowiedzenie w pracy. Pracowałam wtedy w PCK obsługując starsze osoby w domach. Lubiłam tę pracę a babcie lubiły mnie. Zamówiłam rozmowę telefoniczną na poczcie ( nie było wtedy komórek) do Oświęcimia, do domu prowincjalnego z prośbą o przyjęcie. Siostra prowincjalna chciała abym przyjechała zobaczyć jak wygląda dom zakonny w Oświęcimiu i żebyśmy się zapoznały i tak się stało. Rownież ona wyznaczyła później datę przyjęcia na 4 lipca. Trochę mnie to przeraziło bo był dopiero maj a ja chciałam tak od razu, a tu mam czekać do lipca. Złożyłam już wypowiedzenie z pracy, miałam odpracować jeden miesiąc, później urlop i nikomu nic nie mówiąc o mojej decyzji tak przeleciało do lipca. I tak rozpoczęłam moją przygodę w Zgromadzeniu Sióstr Serafitek dnia 4 lipca 1988 r. Po złożeniu profesji zostałam posłana do pracy kolejno w zakrystii, przedszkolu, na Białorusi, a 25 lat temu zostałam posłana do pracy w Teksasie gdzie obecnie posługuje w domu opieki dla osób starszych.
Chciałabym jeszcze podzielić się z Wami moim niedawnym doświadczeniem obecności Pana Boga w moim życiu. W zeszłym roku w kwietniu zostałam zdiagnozowana: nowotwór piersi, złośliwy z przerzutami na węzły chłonne. Bałam się tego co mnie czeka, nie umiałam sobie tego wyobrazić, całe moje ciało broniło się przed śmiercią, bałam się cierpienia. Oddałam Panu Bogu całą tą chorobę i prosiłam aby wypełniła się Jego Wola. Mój kalendarz został wypełniony po brzegi. Spotkania z lekarzami onkolog, chirurg, radiolog, badania genetyczne, chemia, było tego naprawdę dużo. Zawsze miałam przekonanie że Pan Bóg jest blisko i nie czułam się opuszczona przez Niego, ale bałam się bardzo. Moje współsiostry były mi wielką pomocą, były ze mna przez cały czas, nie byłam sama. Wiedziałam jednak że to ja muszę przez to przejść. Siostry oraz wiele osób modliło się o uzdrowienie. Wierzę że modlitwa wstawiennicza ma wielką moc. Pan Bóg dotknął mojego serca uzdrawiając, jak wierzę moje ciało, uzdrowił i ciągle uzdrawia moją duszę. Miałam Jego zapewnienie że będzie ze mną w każdym momencie, że przejdzie za mną przez moją Kalwarię, że nie będę sama, że On zawsze będzie ze mną. Miałam pokój choć bałam się. Około 4 miesięcy chemii, po pierwszej chemii wypadały mi garściami włosy. Następnie operacja i naświetlania radiologiczne które zakończyłam 27 grudnia ubiegłego roku.
Pan Bóg dotrzymał Swojej obietnicy był i jest obecny w każdym momencie mojego życia. Ja mogę zawieść odejść, ale On nigdy nie zawiedzie, nigdy nie złamie danej obietnicy.
Myślę że mogę powiedzieć że Pan wykorzystał raka aby otworzyć mnie bardziej na Jego bliskość, na Jego Obecność.
On i tylko On potrafi przeprowadzić mnie i ciebie bezpiecznie przez życie, wystarczy Mu zaufać i dać się poprowadzić. A On wykorzysta wszystkie możliwe środki aby dotrzeć do głębi naszego serca.
Zaufaj i powierz swe życie Jemu.
Chwała Panu! Niech Bóg będzie we wszystkim uwielbiony!
S. Bogumiła Miklos