Czas na świadectwo – śp. S. Jozafata
S. Jozafata Helena Zięcina urodziła się 27 listopada 1927 r. w Przydonicy koło Nowego Sącza. Trzy dni później została ochrzczona w kościele parafialnym pw. Matki Bożej Różańcowej. Wzrastała w pobożnej, kochającej się rodzinie Jana i Stefanii z domu Mrzygłód. Była najstarszą spośród ich siedmiorga dzieci. Rodzice mieli małe gospodarstwo i z pracy na roli utrzymywali swoją rodzinę. Do czasu wybuchu II wojny światowej Helena uczęszczała do szkoły podstawowej w rodzinnej miejscowości. Potem pomagała mamie w domu i przy młodszym rodzeństwie. Po wojnie, gdy rodzina przeniosła się do Nowego Sącza, ukończyła roczny kurs krawiecki.
S. Józefata wspominała swoje powołanie jako głos, któremu nie mogła się oprzeć. Idąc za radą ks. Proboszcza, po świętach Bożego Narodzeniu w 1949 r. udała się do Sióstr Serafitek do Ciężkowic, gdzie miała się zatrzymać dwa tygodnie. Pozostała tam przez dwa lata, pomagając w licznych pracach związanych z prowadzeniem domu rekolekcyjnego. Dnia 12.01.1951 r. w Przemyślu, została przyjęta do postulatu. Formację w nowicjacie, rozpoczętą 27.08.1951 r. odbywała w Oświęcimiu. Pierwszą profesję złożyła 29.08.1952 r., a profesję wieczystą 29.08.1957 r.
Po nowicjacie s. Jozafata została skierowana do wspólnoty w Krakowie na Zakrzówku. Początkowo podjęła pracę przy dzieciach i w kuchni przedszkolnej. Już wtedy dało się zauważyć jej szczególne zdolności pielęgniarskie. Najpierw, przyuczona do tej posługi przez współsiostry, chodziła do chorych w domach. Docierała do biednych, którym nikt nie pomagał, robiła zastrzyki, zanosiła jedzenie z zakonnej kuchni. Potem, pod kierunkiem doktora Szymańskiego, przez dwa lata indywidualnie zdobywała wiedzę z zakresu pielęgniarstwa. Po zdaniu egzaminów otrzymała zaświadczenie o przebytym kursie. Uczęszczała także w Warszawie na 4 miesięczny kurs PCK.
Chorym, cierpiącym i potrzebującym pomocy s. Jozafata poświęciła całe swoje długie życie, posługując jako pielęgniarka parafialna ponad siedemdziesiąt lat. Kochała bardzo swoją pracę i kochała ludzi, którym niosła samarytańską pomoc. Była wrażliwa na ludzką biedę. Pamiętała o swoich podopiecznych także po ich śmierci. Modliła się za nich, dbała o ich groby. Tej miłości uczyła się od Jezusa, którego adorowała w Najświętszym Sakramencie i podążała za Nim codziennie odprawiając drogę krzyżową. Cechowała ją także gorąca, dziecięca miłość do Matki Najświętszej. Była do końca wierna praktykom życia zakonnego i nigdy się z nich nie dyspensowała. Kochała Zgromadzenie i cieszyła się każdym nowym powołaniem. Będąc w domu generalnym wprowadzała młode siostry do posługi najuboższym, tak, jak kiedyś sama uczyła się tego od swoich współsióstr. Doświadczona cierpieniem nie koncentrowała się na sobie i prawie do końca była samodzielna.
W niedzielę, 21 września, nie mogła już o własnych siłach wstać z łóżka i poprosiła o sakrament pojednania i namaszczenia chorych. Świadomie przygotowywała się na spotkanie z Panem, który zabrał ją do siebie w nocy 23 września 2025 r. o godz. 210 w 98 roku życia i 75 powołania zakonnego. Siostry towarzyszyły jej swoją modlitwą i obecnością.