J 15,1-8
Przez chrzest święty, zaszczepiona w Chrystusa, trwam - gałązka winnej latorośli. I choć jestem w pięknym ogrodzie to nieraz narzekam, że słońce świeci zbyt mocno albo akurat schowało się za chmury. Że wiatr jakiś taki nie bardzo, bo wieje z północy a nie z południa. Że towarzystwo mi nie odpowiada, bo jakieś takie winogronowe. A Ogrodnik chodzi, dogląda i słucha. Co robisz? - wołam. To boli! To mi nie wygodne i niesprawiedliwe! Czego to mnie przycinasz a nie tamtą gałązkę? Przyjrzyj się jej uważnie, bo jakaś taka skarłowaciała. Ogrodnik zaś uśmiecha się tylko z przymrużeniem oka. Później - mówi - to wszystko zrozumiesz. Karmię się więc do syta życiodajną wodą, jakby Korzeń specjalnie i tylko dla mnie ją dawał. I rosnę… rosnę… a ze mną grona obfite. Nie moją są one zasługą lecz Tego, który daje mi życie. Wsłuchana w słowa Hodowcy w końcu po czasie rozumiem, bo moje pragnienia nie moje. To On mnie w siebie przemienia, oczyszcza z grzechu całe me życie. I wiem, że spełni się wszystko, bo Wola Twa święta i dobra! Pragnę Ją tylko wypełniać i trwać …